Olga

Olga
Dokładnie miesiąc po moich 30-tych urodzinach. Małe „ziarenko grochu” w prawej piersi. Doktor Google podpowiada, że trzeba to skonsultować z onkologiem. Zbieram siły i umawiam się na biopsję. Wynik odbieram z mężem. Nic z niego nie rozumiem, oprócz słowa rak.
Sprawy toczą się tak szybko, że nawet nie mam czasu zastanowić się nad tym, co się właśnie wydarzyło. 13.12.2013 (piątek trzynastego) rozpoczynam leczenie. To dzień mojego zabiegu oszczędzającego połączonego z usunięciem 28 węzłów. Ok i teraz oczekiwanie na wyniki. Dwa tygodnie później na „kominku” dowiedziałam się, jaki jest plan. Sala wypełniona była lekarzami i studentami. Zza komputera wygląda Pani Doktor i mówi: ”Pani Olgo proszę przyjść jutro na 8:00, podamy Pani chemię”. Nie pamiętam co było dalej, ale odpowiedziałam coś w stylu: „ Jutro to ja nie mogę, bo idę do pracy”. Powoli zaczynałam rozumieć, że moje życie bardzo się zmieni. Już wiedziałam, co we mnie siedzi – potrójnie ujemny rak o najwyższym stopniu złośliwości z zajętymi 18 węzłami chłonnymi oraz mutacja genu BRCA1. Full pakiet.
Chemia przebiega bez większych problemów. Utrata włosów, brwi, rzęs…to nic!!! To wszystko dla zdrowia i życia. Pomyślałam – ”brwi dorysuję, rzęsy dokleję, ale co z włosami?” Przymierzam peruki czarne, rude, długie, krótkie. Finalnie wybieram kolorowe chusty i nadal czuję się kobieco. Wyniki krwi (lekko wspomagane piwem niepasteryzowanym) są bardzo dobre i pozwalają na regularne „tankowanie”. Lekko pod górkę zaczyna być przy tzw. taksanach. Waga +15kg, stopy nie mieszczące się nawet w japonki. Jedyne pasujące na mnie spodnie to luźna piżama, a wdrapanie się na 4 piętro bloku, w którym mieszkam zajmuje mi „jedynie” 45min. Dałam radę! Na lustrze w domu czerwoną szminką napisałam, że chemia działa i wyzdrowieję, a to dawało mi pozytywnego kopa na każdy, kolejny dzień.
Po chemii przeszłam naświetlania oraz brachyterapię, która wg Pani Doktor miała być super dodatkiem, zatem poczułam się jakbym jechała do SPA. No cóż, SPA to raczej nie było, ale na samą myśl o ostatnim etapie leczenia zniosłam to równie dzielnie.
Chciałabym napisać, że to koniec leczenia, ale w lutym 2015r. rak powrócił. Obecnie jestem w programie klinicznym, przyjmując lek, który doprowadził do remisji choroby. Oby trwało to jak najdłużej!
Czy choroba mnie zmieniła? Bardzo. Doceniam każdy dzień, nawet ten gorszy, bo i on potrafi czegoś nauczyć. Zwolniłam tempo w pracy, przestałam stresować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Zaczęłam zdrowo się odżywiać. Spełniłam parę swoich niewielkich marzeń, na które wcześniej nie było odwagi, czasu albo funduszy. Poznałam wiele pozytywnych osób, które pomogły mi przejść przez trudniejsze momenty, rozśmieszały, wspólnie ze mną płakały, trzymały za rękę. Po prostu były. Co przyniesie przyszłość? Nie wiem, ale „Life goes on” i tego się trzymam!
Olga zmarła w kwietniu 2018r.
The Ultimate Addons For Elementor
Add a strong one liner supporting the heading above and giving users a reason to click on the button below.
Button Text